Gdy do mojego gabinetu przychodzi osoba lub para, która boryka się z trudnością seksualną zadaję wiele dziwnych pytań. Jednym z nich jest: kiedy ostatnio było lepiej?
Oczywiście odpowiedzi bywają różne, jednak często pojawia się odpowiedź: na weekendowym wyjeździe, na urlopie.
Urlop czy wakacyjny wyjazd to dla wielu osób, które borykają się z trudnościami seksualnymi niejako magiczny czas. Nagle pojawia się ochota na seks a trudności z erekcją odchodzą w zapomnienie.
Oczywiście przyczyn trudności w życiu seksualnym może być bardzo wiele. Urlop nie rozwiąże wszystkich i nie wszyscy doświadczają poprawy podczas wakacji. Ten post jest jednak w szczególności dla tych, którzy właśnie doświadczyli magii wakacyjnego seksu.
Co podczas urlopu sprzyja bardziej satysfakcjonującej aktywności seksualnej?
O dziwo, wcale nie często wiąże się to z urozmaiceniem życia seksualnego, próbowaniem nowych pozycji czy gadżetów. Najczęściej to, co pomaga to:
więcej czasu na wypoczynek, błogie lenistwo, sen, relaks,
czas na realizację własnego hobby czy ogólnie na rzeczy, które sprawiają nam przyjemność,
więcej wspólnego czasu z partnerem/partnerką wcale nie spędzonego w łóżku, ale właśnie na wspólnym wypoczynku, rozmowach czy aktywnościach sprawiających przyjemność,
więcej luzu, który mamy w sobie,
więcej czasu na świeżym powietrzu i w otoczeniu natury,
brak obowiązków i pośpiechu,
nowe ciekawe otoczenie i próbowanie nowych rzeczy,
łatwiejsze skupienie się na doświadczaniu tego, co dzieje się wokół.
Widzę tu wiele aspektów, które można poruszyć, ale dziś chciałabym się skupić na dwóch z nich. Na potrzebach i kontekście.
Jeśli chodzi o potrzeby, to aktywność seksualna jest oczywiście jedną z podstawowych potrzeb większości ludzi. Jednak nie jest ona nam niezbędna do przeżycia. Dlatego często w sytuacji przemęczenia czy długotrwałego stresu zostaje niejako wyłączona i możemy wtedy stawać na rzęsach, próbować nowych pozycji czy gadżetów, ale efekt rzadko jest zadowalający. Dopiero zaopiekowanie się tymi niezaspokojonymi potrzebami (sen, odpoczynkiem) stwarza warunki, w których potrzeby seksualne mogą dojść do głosu.
Kontekst to niejako tło - wszystko, co dzieje się w naszym życiu, związku, w pracy, co wpływa na nasze samopoczucie. Nasze potrzeby i to czy są zaspokojone oraz w jakim stopniu to też element kontekstu. Od razu widać, że dla wielu ludzi, urlop to czas zupełnie odmiennego kontekstu niż ten, w którym żyją na co dzień. To często czas oderwania się od prozaicznych problemów dnia codziennego, większej nie seksualnej bliskości z partnerem/partnerką, większa swoboda, brak pośpiechu, więcej luzu względem siebie i innych. Większe skupienie na podążaniu za przyjemnością niż powinnościami i obowiązkami.
Oczywiście wakacje dla każdego mogą wyglądać inaczej. Dla niektórych to czysta udręka i większa ilość napięć oraz konfliktów z bliskimi. U tych osób, które jednak doświadczyły magii urlopowego seksu często pojawia się pytanie: czy zatem satysfakcjonujący seks mogę mieć tylko na urlopie?
Niekoniecznie. Warto poświęcić wtedy trochę uwagi na to, co w moim przypadku, w tej sytuacji dobrze działało. Jakie elementy tego kontekstu były dla mnie ważne? Jakie moje potrzeby zostały wtedy zaopiekowane? Jak mogę zadbać o te potrzeby na co dzień? Jakimi elementami kontekstu warto zaopiekować się w codziennym życiu? Z czym najbardziej tęsknię?
Co zatem urlop zmienia w seksie? Najczęściej w samym seksie niewiele. Znacząco jednak zmienia kontekst i ułatwia zadbanie o własne potrzeby, co często ma pozytywne efekty na życie seksualne.
Kommentare