Witam się Tobą na blogu po dłuższej przerwie w publikowaniu. Powrót ten zaczynam od wpisu, w którym dzielę się swoimi przemyśleniami sprzed prawie dwóch miesięcy. Wtedy po okresie dość dla mnie intensywnym potrzebowałam odpoczynku i zmian w organizacji pracy, ale też jeszcze nie do końca wiedziałam, jak to poskładać. Wiem natomiast, że takie okresy są naturalne, a jednocześnie dość nieprzyjemne. Dzielę się zatem z Tobą moimi przemyśleniami licząc, że w jakiś sposób okażą się one dla Ciebie użyteczne.
Od jakiegoś czasu jestem w takim miejscu, w którym “nie wiem” towarzyszy mi bardzo często. Po okresie intensywnej pracy i nauki robię stopklatkę. Podsumowuję. Wyciągam wnioski. Zastanawiam się co dalej, co zmienić, co zostawić. Ale znalezienie odpowiedzi na te pytania nie zawsze jest proste.
Myślę o tym, co zmienić w swojej pracy, jak zaplanować końcówkę roku, o czym ostatecznie ma być ten blog i moje social media… bo przecież trzeba określić swoją niszę, swoją grupę odbiorców i tak dalej. I nie wiem.
I powiem Ci - nie jest to przyjemne miejsce. Mielę tematy w głowie, myślę, rozmyślam, dzielę na mniejsze części, oglądam je z bliska, później się odsuwam i staram się oglądać z szerszej perspektywy.
Zapisuję, jakieś pomysły, raz bardziej ogólne, czasem drobne i bardzo szczegółowe. Czasem czuję mobilizację i chciałabym już działać, choć jeszcze nie wiem jak dokładnie. Czasem patrzę w kalendarz i myślę - no już powinnaś wiedzieć. Wtedy dopada mnie jakiś smutek, rezygnacja, czasem złość na siebie, że nie wiem.
Wiem, że to miejsce, w którym teraz jestem jest naturalne. Mam nawet takie przekonanie, że jest potrzebne. Wielokrotnie towarzyszę moim klientom w tym “nie wiem” a brzmią one różnie.
“Nie wiem, czy się rozstać czy zostać w tej relacji”
“Teraz, gdy to się zadziało, nie wiem jak dalej poukładać sobie życie”
“Tak długo myślał_m o innych, że nawet nie wiem, co ja lubię”
“Chcę inaczej, ale nie wiem jak to zrobić”
“Nie wiem, czemu tak reaguję”
“Nie wiem, co właściwie chcę robić w życiu”
Są takie “nie wiem”, które dotykają obszaru wiedzy i można je rozwiać szybko zdobywając informację na jakiś temat. W psychoterapii jest na to miejsce. Terapeuci i terapeutki często przedstawiają swoim klientom jakiś model, proponują techniki, które mogą być pomocne w osiągnięciu celu i tłumaczą ich mechanizm działania. Często są to interwencje, które dają szybkie efekty.
Są jednak takie “nie wiem”, które potrzebują czasu. Czasu na przemyślenie, spojrzenie z różnych perspektyw, eksperymentowanie, podsumowanie, pobycie z samym/ą sobą, przyjrzeniu się swoim uczuciom i myślom. Czasu na znalezienie znowu drogi do samej/samego siebie. To często takie “nie wiem”, na które nie ma jednej absolutnie właściwej odpowiedzi.
Zupełnie inaczej niż, to do czego wielu/e z nas jest przyzwyczajonych z czasów szkoły. Bo tam przecież trzeba znać tą dobrą odpowiedź z klucza. Nie wiesz? Siadaj jedynka! Nie jesteśmy specjalnie przyzwyczajeni do bycia w “nie wiem” i na “nie wiem” nie ma specjalnie miejsca w kulturze produktywności, huslte i osiągania. Stąd bycie w “nie wiem” może być dla nas nieoswojone i dla wielu ludzi niekomfortowe. A przecież “nie wiem” może być ciekawe i rozwojowe.
Daj sobie czas…
To naturalne, że “nie wiem” pojawia się często w obliczu zmian w życiu, zakończenia jakiegoś etapu w życiu. To mogą być zarówno przyjemne, jak i nieprzyjemne wydarzenia np. rozstanie po wielu latach związku, zakończenie szkoły, zmiana pracy, narodziny dziecka. Wtedy często to, jak funkcjonowaliśmy do tej pory okazuje się już nieprzydatne i potrzebujemy poszukać nowych strategii. Warto wtedy dać sobie czas na spotkanie z samą/ samym sobą.
Możemy oczywiście w takiej sytuacji skorzystać z pomocy psychoterapeuty, który pomoże nam przyjrzeć się sobie. Jeśli jednak w pierwszej kolejności chcemy spróbować poradzić sobie sam_, oto kilka ogólnych sposobów, które mogą być pomocne.
1. Daj sobie czas na odpoczynek i przyjemności
Jak pisałam wyżej, zagubienie pojawia się często w obliczu ważnych życiowych zmian, czy zakończenia pewnego, często wyczerpującego etapu. Warto wtedy otoczyć się dodatkową troską, być może zrobić sobie krótkie wakacje, zadbać o odpowiednią ilość snu, ruchu, świeżego powietrza, gdyż wypoczęta głowa myśli dużo lepiej.
2. Kartka papieru i długopis
Myśl niestety jest dość ulotna. A gdy jest ich dużo, mogą się kłębić w głowie. Przydatne może wtedy okazać się regularne przelewanie ich na papier. Nie martw się jeśli początkowo, zapiski będą chaotyczne, to nie szkodzi. Dzięki temu, że są spisane, można do nich wracać i porządkować je powoli.
3. Znajdź wsparcie - pytaj innych
Osobiście wierzę, że poza spotkaniem z samym sobą, wartościowe jest też wymienianie myśli z innymi. Człowiek czasem nie jest w stanie wpaść na jakiś pomysł sam, czasem dużo łatwiej jest po prostu kogoś zapytać. Warto więc, poza przyglądaniem się sobie, rozmawiać z innym, życzliwymi nam osobami, czasem zapytać, jak oni sobie poradzili w podobnej sytuacji.
4. Nie tylko myślenie, ale też działanie
Są takie rzeczy, których człowiek od samego myślenia nie załatwi, ani się nie dowie. Potrzebne jest działanie i sprawdzanie. Nie wymyślisz sobie tego, co jest Twoim hobby, co sprawia Ci przyjemność, jaki zawód chcesz wykonywać, jaki system pracy Ci pasuje. To znaczy, możesz wymyślić jakąś bazę propozycji, ale samo myślenie nie prowadzi do tego, że uwielbiasz biegać albo robić na drutach. Takie rzeczy najczęściej odkrywa się w doświadczeniu. Czyli najpierw biegasz, robisz na drutach, malujesz, jedziesz na wędrówkę w góry i to jak się czujesz w trakcie lub już po daje Ci informację, czy to jest dla Ciebie dobre czy nie.
Dlatego też nie zawsze nasze “nie wiem” musi od razu zamienić się w “wiem”. Czasem wystarczy, że zamieni się w “spróbuję tego i zobaczę jak mi będzie”.
Comments